sobota, 28 grudnia 2013

Postanowienia noworoczne

W ostatniej notce wspomniałam, że podzielę się z Wami moimi postanowieniami noworocznymi. Tak więc napisałam je od najłatwiejszego DLA MNIE do najtrudniejszego. Po nowym roku będę się z Wami dzielić czy dotrzymuje postanowień.

1. Zrobię sobie kolczyk w języku
Jaram się strasznie peercingiem, także to coś dla mnie.


2. Będę odrabiać zadania domowe
Cóż....w ogóle ich nie robię xd przez co później muszę robić na szybkiego przed lekcją. Od nowego roku postaram się robić w domu.


3. Nie będę jadła słodyczy
Jak się nie chcę mieć dupy jak szafa trzydrzwiowa, to czegoś się wyrzec trzeba :)

4. Zapuszcze włosy
Kiedyś miałam włosy do pasa. Po komunii ścięłam je do brody. Co prawda po trzech latach odrosły mi i były mniej więcej za cycki. Potem niechcący obcięłam do obojczyków. Teraz odrosły do cycków. Strasznie mi się podobają długie włosy i zapuszczanie ich mi idzie już coraz lepiej. Przestałam je prostować a to jest cud. 


5. Nie będę tyle płakać
13 to chyba naprawdę pechowa liczba. Ten rok był strasznie dla mnie ciężki. Nie było wśród tych 12 miesięcy, miesiąca którego bym nie przepłakała. Kiedyś zobaczyć u mnie łzy to było niemożliwe. Chcę żeby tak znowu było.


6.Nie będę się przejmować błahymi sprawami

7. Zrobię szpagat

8. Wyrobie sobie brzusio
Tym razem już na serio. Zazwyczaj wytrzymywałam robiąc ok. 300 brzuszków, ABS itp najwięcej tydzień. Teraz przetrwam, aż będę mieć śliczny brzusio.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Przed świątecznie

Już szczerze nie mogę się do czekać świąt. I nie chodzi mi o tą atmosferę i tak dalej. Zobaczę się z mamą i na dwa tygodnie zapomnę o tych wrednych i fałszywych twarzach jakie mnie otaczają. Wiele bym dała, żeby już skończyć tą szkołę. Nie patrzeć na tych ludzi, móc zrobić sobie dziary na całym ciele, kolczyki, farbować włosy bez bólu dupy nauczycielów... Nie długo zacznę pisać postanowienia noworoczne, którymi oczywiście się z Wami podzielę i przez jakiś czas po nowym roku, będę pisać czy ich dotrzymuje. Rok temu nie pisałam postanowień, w tym roku postanowiłam to zmienić. Naprawdę wiele rzeczy muszę w sobie zmienić, a nowy rok jest dobrym na to okresem. Mam też nadzieję, że trochę rozkręcę bloga i będę mieć więcej czasu i pomysłów na notki.

Nie długo pojawi się nowa notka.
Zapraszam na aska i tumblra :*



poniedziałek, 11 listopada 2013

Koncert Zeusa

(zdjęcie wzięte z facebooka Zeusa)

Jest 2:10, a ja sobie podjarana siedze na blogu ;) Dzisiaj pojechałam na koncert Zeusa. Słucham rapu już prawie rok, także pojechanie na hip-hopowy koncert było wielkim przeżyciem. Na pewno nie był to mój ostatni koncert. 
I tutaj można zastosować cytat "Walić plany, najlepsze są spontany", ponieważ dowiedziałam się o koncercie parę godzin przed nim, a o tym, że na niego jadę chwilę przed koncertem. Oliwii tato jest ochroniarzem na takich koncertach, dlatego miałyśmy wstęp. Najpierw leciały zespoły, których nie znałyśmy. Ogólnie atmosfera była świetna. Wszyscy tak machali rękami, jak na takich koncertach *.*.
Najpierw jedna z ochroniarek pokazała nam gdzie jest najlepiej stać. Później Oliwii się zachciało do toalety. Oczywiście nie zabrakło ochrony przy odprowadzaniu nas do toalety...Wracamy, a tam zajęli nam miejsce. Więc usiadłyśmy na takim schodku, gdzie koło Oliwii usiadł taki chłopak i z Oliwią się śmiałyśmy że to jej "lovelasek". Jednak niezbyt dobrze się bawiłyśmy na schodku, więc usiadłyśmy sobie pod barierką. Tam to bawiłyśmy się na całego. Robiłyśmy hałas, machałyśmy rękami, tańczyłyśmy. Taka dwójka z gór, powiedziała, że jeździ na koncerty i na dyktafonie nagrywa, jak publiczność robi hałas. Najpierw krzyczeliśmy razem, potem osobno chłopacy i dziewczyny. Jak krzyczały dziewczyny, to z Oliwą najgłośniej ryja darłyśmy;) Później wszedł na scenę Zeus. I na prawdę, byłam zachwycona tym, co on robiłi na tej scenie ♥ .Wcześniej nie słuchałam Zeusa, jedyne co to przesłuchałam raz Hipotermie przed koncertem, także było trochę ciężko. Jednak co podłapałam jakiś tekst, to go śpiewałam.

"Chciałaś mieć romantyka, a dostałaś bestie."


Po koncercie Oliwia wzięła autograf i kupiła płytę. Ja nie wzięłam autografu, bo niestety nie miałam na czym... Zrobiłyśmy sobie z nim zdjęcie i przy okazji przybiłam sobie z Kamilem pione :)
Po tym wszystkim mi i Oliwii zaczęło masakrycznie odwalać w aucie, także droga powrotna też była wesoła.
Jak mówiłam, to na pewno nie jest mój ostatni hip-hopowy koncert.

podobają Wam się takie posty "dzień z życia"? Piszcie ;*

wtorek, 22 października 2013

misz-masz

tak, na zdjęciu jestem ja. jak powiedziałam na razie nie chce dodawać zdjęć mojej twarzy, więc możecie sobie popatrzeć na mój tył sprzed kilkunastu miesięcy:) (ś.p gęste włosy [*])


Ostatnio okazało się, że osoby które wydawało mi się, że dobrze znam - nie znam ich w ogóle. A tym samym osoby które uważałam za wroga - okazały się być b. dobrymi znajomymi, a niektórzy nawet przyjaciółmi. Nigdy nie wiadomo jak się w życiu poukłada;) 
"źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz" - ostatnio codziennie ten cytat nasuwa mi się na język. Bo w sumie to łatwo jest pokazać palcem na kogoś i powiedzieć jaki to on nie jest, w momencie kiedy samemu idealnym się nie jest. Bo fajnie jest tak patrzeć na kogoś, ale jak już przyjdzie spojrzeć na siebie i swoje wady, to już nie jest tak milutko. 
Jeśli już zamierzamy ocenić innych to najpierw spójrzmy czy sami jesteśmy idealni. 
Znajome jest Ci to co tu pisze? Na pewno każdy choć raz w życiu się z czymś podobnym spotkał.
I co jedyne można poradzić? Środkowy palec i zlanie sprawy. Bo jeśli mamy taką dziewczynkę (lub chłopczyka), który musi się dowartościować przez pocisk na innym człowieku, to szkoda nawet czasu dla niego. Każdy powinien znać swoją wartość i nie dać sobie wmówić, że jest inaczej;)

dzisiejsza notka to taki troche misz-masz. piszcie w komentarzach co sądzicie o poście, co byście chcieli przeczytać w następnej notce i jeśli podoba wam się mój blog to zapraszam do obserwowania :*
Wyżej macie mojego aska i tumblr'a, gdzie również serdecznie was zapraszam :*

niedziela, 6 października 2013

Przyjaciele

Po wczorajszym dniu stwierdziłam, że temat przyjaciele to dobry temat na post.
W moim przypadku jest tak, że mam wokół siebie wielu ludzi, z którymi mogłabym pogadać o wielu rzeczach, mogłabym mieć wspólne nie zapomniane odpały, jednak wśród tych WIELU ludzi, jest tylko jedna, której tak naprawdę bezgranicznie ufam. Wiem, że mogę tej osobie powiedzieć dosłownie wszystko a ona tego nie rozpowie dalej. Mieć taką osobę to jest naprawdę prawdziwy skarb. A wiecie co jest najśmieszniejsze? Osoba za którą kiedyś nie przepadałaś, dzisiaj nie możesz bez niej żyć.

Moją taką osobą jest Oliwią, którą możecie podziwiać na powyższym zdjęciu. Znamy się cztery lata, przyjaźnimy się rok. Naszą przyjaźń umocniły parę miesięcy temu bardzo ciężkie dla nas zdarzenia.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że strasznie ciężko byłoby mi nagle przestać żyć bez tej osóbki. Tak wiele nas łączy i naprawdę szczerze nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia nasze drogi miałyby się rozejść. Pamiętam jak w te wakacje musiałyśmy się rozstać na miesiąc i było to dla mnie naprawdę okropne przeżycie. I gdy się tak po tym miesiącu spotkałyśmy, Oliwcia do mnie przyjechała i tak z 15 minut stałyśmy pod moją furtką przytulone i płakałyśmy ze szczęścia. Idiotki;)

"przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas kiedy nasze skrzydła zapomniały jak latać"

Wczoraj poszłam z Oliwią na zdjęcia. Póki co nie będę publikować mojej twarzy na blogu. Jeśli Oliwia się zgodzi to w następnym poście dodam parę jej zdjęć, bo są naprawdę śliczne.

A Wy? Macie takiego prawdziwego przyjaciela?




niedziela, 29 września 2013

O stylach



Dopiero zaczynam swoją przygodę z blogiem i mam nadzieje, że moje posty będą Wam się podobać. Nie umiem za bardzo pisać o sobie, więc napisze trochę ogólnie: Mam na imię Asia, chodzę do 1 klasy gimnazjum, mieszkam na małej wsi. W sumie mam wiele zainteresowań, ale nie chce was tym przynudzać;)
Dobra tyle o mnie. Przejdźmy do pierwszego postu.


A więc w pierwszym poście chciałabym napisać o moim stylu ubierania się. Historia zaczyna się 2 lata temu kiedy to tata puścił koncert rockowy na projektorze. Wtedy zakochałam się w tym gatunku muzycznym, jak i sposobie ubierania. Tak, właśnie dowiadujemy się, że lubię takie ostre klimaty;) Co wcale nie znaczy, że tylko tak się ubieram i chodzę cała na czarno. Nie,nie,nie. Owszem, lubie czarne rzeczy w mojej szafie, ale lubię to mieszać ze sportowymi rzeczami. Szczególne zamiłowanie mam do sportowych butów. Ich mogłabym mieć tysiące;) Dobra, wracając do moich ostrych upodobań w ubieraniu; lubie podrzeć czasem jakieś rajstopy. Jednak jak samodzielnie próbuje podrzeć spodnie to niestety nadają się one tylko do wyrzucenia, taki mam talent w majsterkowaniu przy ubraniach;). Lubie również klasyczne połączenia. Jakaś biała koszulka, jeansy, trampki.

Zazwyczaj podążamy za tłumem, za tym co jest w jakimś czasie modne. W mojej szkole prawie każdy chodzi tak samo ubrany. Spodnie w paski/rurki, bluza, trampki. Jak dla mnie każdy przez swój ubiór powinien wyrażać siebie. Nie bójmy się tego co powiedzą inni, nie podążajmy za tłumem, bądźmy po prostu sobą;)